Wszystko idzie do przodu. Postępy technologiczne nie czekają na to, czy jesteśmy na nie gotowi, czy nie – po prostu się pojawiają. I tak po 15 latach w miarę niezmiennego działania, przyszła pora na Google Analytics.
Jeśli ktokolwiek zajmuje się poważnie swoim biznesem internetowym, a więc wie coś na temat analityki internetowej, na pewno korzysta z Google Analytics lub przynajmniej wie, co to jest. To sztandarowe (choć nie jedyne) narzędzie do Google analityki i odkrywania skąd są, jak zachowują się i co robią użytkownicy na naszych witrynach.
Jego zaletami od zawsze była przejrzystość, mnogość danych i przydatność. Cena też była “przystępna” – zero złotych :). Choć pewnie wszyscy już wiemy, że “jeśli coś jest za darmo, to ty jesteś produktem”.
Zanim opowiemy sobie, co tak naprawdę się zmienia, potrzebne są 2 wyjaśnienia.
- Wszystko, co zostanie omówione w tym artykule dotyczy wersji z 23.12.2021. Produkt ten jest w trakcie stałego rozwoju i wszelkie opisane tutaj zalety/wady mogą z biegiem czasu być naprawione/zmienione. Jeśli pojawią się znaczące aktualizacje, napiszemy o tym w tym lub w osobnym artykule.
- Na co dzień pracujemy z firmami z sektora SMB i to z tej perspektywy przyjrzymy się dostępnym funkcjonalnościom i zaletom. Oznacza to też, że będziemy mocno krytyczni wobec niektórych funkcji, które, powiedzmy sobie szczerze – są nie do wykorzystania w wielu sytuacjach.
To cóż nowego Google wysmażył po 15 latach?
Zupełnie nowy interfejs
Zacznijmy od najbardziej widocznej zmiany. Cały interfejs Google Analytics został przebudowany. Nie chodzi tutaj o włączenie Material Design, czy przejście na nowy Material You, a o całkowite przedefiniowanie podejścia do danych.
Osoba przechodząca z poprzedniej wersji Google Analytics (Universal Analytics) może doznać szoku przy pierwszym kontakcie z GA4, gdyż większości raportów domyślnie tam po prostu nie ma. GA4 oparte jest o samodzielne tworzenie interfejsu przez samodzielne generowanie raportów, które są nam potrzebne. Jest to na pewno wygodne, gdyż nie mamy 50 zakładek z nieistotnymi dla nas danymi, ale na pewno stawia pewne wyzwanie i potrzebę dokształcania, aby odtworzyć to, co mieliśmy w poprzednim GA – jeśli to możliwe do odtworzenia.
Inna metodologia zbierania danych
W nowym świecie z RODO i GDPR oraz stałym nacisku na brak śledzenia zarówno na urządzeniach, jak i w przeglądarkach, Google miało problem. Problemem było to, że cała analityka Google Analytics opiera się o pliki cookies. Aby odejść od tego, Google musiało mocno postawić na ML i BigData. Z pomocą algorytmów predykcyjnych Google jest w stanie lepiej określać użytkownika bez potrzeby korzystania z cookiesów i tym samym zrodził się GA4.
Pociągnęło to za sobą również zmianę w podejściu do sesji. Mianowicie, całkowite jej wyeliminowanie i postawienie na zdarzenia. Takie podejście pozwala na elastyczniejsze podejście do danych i ich analizy.
Ok, brzmi fajnie. Jak się przenieść na GA4?
Choć te zmiany wydają się ciekawe i bardzo na plus, muszę teraz ostro zaciągnąć lejce entuzjazmu. Jak jest to z każdym nowym rozwiązaniem, trzeba wziąć pod uwagę plusy i minusy. Jak już wspomniałem, nasza perspektywa będzie mocno skręcała w stronę SMB i użyteczności w tym sektorze, dlatego niektóre z punktów mogą być sporne!
Plusy:
- Tworzenie celów i zdarzeń. Znacznie poprawiła się funkcjonalnie kwestia tworzenia celów i zdarzeń. Od możliwości zapisywania wielu zmiennych przy każdym zdarzeniu (dotychczas musieliśmy się zmieścić w 3), po szybkie przełączanie co jest celem na danej stronie, docierając do zwiększonej i elastycznej liczby celów (30 w stosunku do poprzednich 20). Nie jest to może funkcja, z której korzysta każdy klient, ale dla agencji to dobre narzędzie w konfiguracji i zbieraniu wielu istotnych informacji dla klienta.
- Tworzenie własnych paneli. Jest to na pewno bardzo duże ułatwienie z małym haczykiem. Odgracanie interfejsu i większa personalizacja danych pod konkretnego klienta to bardzo dobra informacja.
- Współczynnik odrzuceń (Bounce Rate) znika, a pojawia się Engagement Rate. Bounce Rate często był elementem niezrozumianym – zarówno 0%, jak i 100% mogło być dobrą informacją w zależności od rodzaju treści i funkcji, którą dana strona spełnia. Postawienie na bardziej elastyczny Engagement Rate dla wielu będzie pomocne!
- Machine Learning zamiast cookiesów. Jest to rozwiązanie na miarę obecnych czasów i walki o prywatność użytkowników. Google naturalnie nie jest firmą, o której myślimy, gdy rozmawiamy o prywatności i zbieraniu danych, ale dobrze, że tak duże podmioty zaczynają kroczyć w kierunku ich ochrony.
Minusy:
- GA4 nie jest przedłużeniem GA UA. To zupełnie nowe narzędzie oraz metodologia zbierania danych, przez co danych z UA nie przeniesiemy do GA4 – zaczynamy więc od zera na nowym koncie. W przypadku firm, które mają dane z wielu lat w UA przejście na GA4 będzie gorzką pigułką.
- Dane nie są zbierane na zawsze! W GA4 będą one widoczne tylko za ostatnie 14 miesięcy i to tylko wtedy, jeśli zmieni się domyślną konfigurację. W innym wypadku dane dostępne będą tylko za ostatnie 2 miesiące.
- Google Ads. Aktualna integracja jest mocno okrojona, np. połączenie kont Google Ads i Analytics nie pozwala na widok dodatkowych kolumn GA w Google Ads, co było sporym ułatwieniem.
- Gotowe raporty, a raczej ich brak. Tak, wiem, że w plusach jest to jako pozytyw. Jednak zbiór startowych raportów lub chociaż prosty sposób włączenia kilku istotnych byłyby przydatne. Nie tylko nowi, ale nawet doświadczeni klienci z samym GA często mają problemy, a co dopiero z GA4!
- Niedopracowany/niewygodny interfejs. Dla mnie nowy interfejs nie jest ani przejrzysty, ani funkcjonalny. Coś, co na starym interfejsie zajmowało mi 3 kliknięcia, teraz wymaga 10. Czasem nawet, mimo chęci, nie mogę dotrzeć do informacji, jakie są mi potrzebne. Nie pomagają też ciągłe zmiany funkcjonalne i okazjonalne bugi, jak np. brak opcji zapisu zmienionej kolekcji.
- Przytłaczająca konfiguracja paneli. Łączy się to trochę z gotowymi raportami. Jeśli już nie ma gotowych raportów, dobrze by było, gdyby ich tworzenie nie było tak przytłaczające. Stworzenie panelu wymaga zagłębiania się bardzo mocno w temat, przez co próg wejścia z wiedzą w takim przypadku szybuje wysoko.
- Jest domyślny przy tworzeniu nowych kont. To jest w moim odczuciu największy minus. Aktualnie, na etapie tworzenia nowego konta Google Analytics domyślnie tworzone jest konto GA4. Na szczęście jest jeszcze możliwość tworzenia kont GA UA. Biorąc pod uwagę wielkość i intensywność zmian, GA4 nie powinien być jeszcze używany jako domyślny. Jestem zdania, że widząc go w obecnym stanie, wielu może się zrazić do Google analityki.
- Nie ma Widoków. Jest to mały, ale nadal, problem. Gdy potrzebujemy kilku widoków danych np. do subdomeny, czy filtrowanego ruchu to mamy pecha, bo w GA4 nie ma już widoków danych.
- Brak użytecznych raportów. Na chwilę obecną brakuje mi np. wykresu przepływu użytkowników czy danych na temat konwersji wspomaganych.
Liczba minusów przewyższa liczbę plusów. Choć jestem stosunkowo entuzjastycznie nastawiony do zmian, ta wyraźnie nie jest dobra – a przynajmniej nie została wdrożona poprawnie i stopniowo. W krytyce nie jestem osamotniony i patrząc na opinie kolegów z zagranicy, powtarzają się te same zarzuty, co i u mnie.
Niektórzy entuzjastycznie reagują na wielkie skróty jak ML, NLP, czy BigData, zapominając jednak, że duża część użytkowników GA chce sprawdzić zaledwie kilka rzeczy i nie ma czasu na przekonfigurowanie domyślnych raportów.
Wydaje mi się, że Google podeszło do tematu jak Magda Gessler do Kuchennych Rewolucji – wchodzimy z impetem, zmieniamy wygląd, menu, nazwę, gdzieniegdzie rzucimy talerzem i gotowe. Tylko tutaj takie podejście nie wydaje się dobre dla większości właścicieli kont.
To co teraz robić?
GA UA dla niektórych już był trudny w ogarnięciu, a w GA4 tzw. learninig curve jest tak ogromny, że dla wielu to będzie syzyfowa praca :/
Dopóki jest opcja korzystania i tworzenia kont w UA (a na szczęście jeszcze jest), lepiej korzystać właśnie z niego. Ewentualnie można pokusić się o jednoczesne korzystanie z UA i GA4 jak zaleca sam Google i powoli oswajać się z nadciągającą przyszłością…
Można też próbować swoich sił z alternatywami. Wiadomo, że integracja z innymi narzędziami zwłaszcza Google Ads będzie problematyczna, jednak są pewne możliwości (np. Matomo z którym od jakiegoś czasu romansuję 😉 )
Masz problem w konfiguracji GA i chcesz powierzyć to komuś?
Chcesz sprawdzić alternatywę lub wspólnie uczyć się GA4?
Możemy pomóc!
Więcej o reklamie Google na naszym blogu Google Ads.